Muzyka w szkole publicznej - kolędowanie

Moje dziecko zdaje już sobie sprawę, że nasze związki z kościołem i religiami kończą się na podziwianiu architektury. W szkole publicznej na muzyce ma zadanie zaśpiewania kolędy.

Opcja 1: zjebać nauczycielkę, najwyraźniej uciemiężoną katoliczkę, niech spierdala na bambus (i moje dziecko ma przejebane do końca nauki w tej szkole)

Opcja 2: powiedzieć dziecku "nie musisz tego śpiewać - i tak masz już trzy szóstki" - niech się boryka z sytuacją i stresem w szkole samo, niech się życia uczy

Opcja 3: powiedzieć dziecku: "zaśpiewaj, w czym problem, piosenka jak piosenka" - niech się uczy konformizmu

Będę wdzięczny za opinie i porady.